|
|
Autor |
Wiadomość |
Cati
Administrator
Dołączył: 30 Sie 2009
Posty: 51
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany:
Wto 12:25, 22 Wrz 2009 |
|
Wstęp
Wszedłam do stajni, było pusto jak po II Wojnie Światowej .
Cóż nie dziwić się w końcu było juz późno i za półtorej godziny stajnia była zamykana. Poszłam najpierw szatń się przebrać.
Postanowiłam założyc bryczesy zielonę w kratkę, bardzo wygodne brązowe skórzane oficerki , moje ulubione komfortowe brazowe rękawiczki treningowe , kurtkę ponieważ było chłodno zielono-biało-brązową i ostrogi. Z czapki zrezygnowałam ale zrobiłam sobie wyższego kucyka. Gdy byłam już gotowa poszłapm po sprzet Deltic i szczotki i położyłam wszystko paroma kolejkami pod boksem. Wszystkie konie zarżały tylko DS stała zadem do drzwi i miała uszy nastawione do tyłu.
CZYSZCZENIE I SIODŁANIE
- Del co jest ?. Weszłam do jej boksu. Klaczka ruszyła na mnie z zadem a ja dałam jej w zad aż sie wspieła.
-Bez takich dobrze ? !!. Wrzasnełam i złapałam ją za kantar i pociągając za soba . Gdy byłam już przd boksem zaczełam najpier czyścić ją iglakiem,miekką,i na koniec zgrzebło, rozczesałam grzywkę i ogon i parę frędzelków wypadających z irokeza. Potem wyczyściłam jej kopyta i zmiotłam zaschnięte błoto i kurz z jej kopyt szczotką do kopyt ( nie kopystką). Gdy juz lśniła musiałam zacząć zakładac następujący sprzęt:
- ogłowie z nachr. angielskim brązowe
- siodło ujeżdzeniowe brązowe
- żel profilowany dla wygody konia
- futro pod siodło
- wytok z napiersnikiem
- kaloszki na przednie nogi z meeega futrem
- owijki koloru kiwi na 4 nogi ANKY
- pad koloru Kiwi ANKY
Gdy już to wszystko założyłam a klacz wyglądała w tym szałowo westhnełam , zapiełam do końca paski od ostróg wziełam bata i heja banana !
JAZDA
Weszłyśmy na pusta ujeżdzalnię piaszczysta , która była oświetlona. O tej porze stajnia wyglądała prześlicznie. Spojrzałam na zegarek stajnię zamykają za 40 minut. Ojoj trochę mało czasu ale no cóż.
Wsiadłam , moment prawdy klaczka najwyraxniej miała dzisiaj zły humor ale poprawiłam jej go dając jej prze włożeniem wędzidła 3 cukierki miodowe czyli jej ulubione. Dałam jej lekko łydkę poniewaz miałam ostrogi i gdybym dała za mocno jeszcze porobiłabym jej rany.
Ruszyła żwawym stepem a ja odpuściłam jej i pochodziła 10 minut na luxnych wodzach. po tych 10 minutach stepa zatrzymałam ją , dopiełam jeszcze popręg o 1 dziurkę bo na początku nie mogłam dopiąć , zebrałam wodze i ruszyłam żwawym stepem dając klaczce łydke i nacisk na pysk.
Ładnie wyciągała szkity , naprawdę kłus ma przesliczny , i cód miód w wysiedzeniu . Po 5 kółkach kłusa najechałam sobie na cavaletki. Ładnie przeszła , zero puknięcia , ale w ostatniej ledwo co sie wyratowała od tego puknięcia. Najechałam więc 2 raz , dobrze no ale styl niezabardzo no i 3 . Teraz wszystko zrobiła dobrze więc ją poklepałam. Dragi były akurat ustawione na galop więc w najbliższym narożniku zagalopowałam . Słabo więc ją zaganaszowałam a ta zrobiła wielki bunt. Zatrzymała się , zrobiła podobny zakręt jak w weście i pru do przodu galopem . Dałam jej mocną łydkę wiedząc że mam ostrogi też nie zamocną taką żeby zabolało i poczuła. i bata. Zrobiła pare baranów i wybiła sie z 4 nóg w górę robiąc
CAPRIOLĘ . Zsunełam sie na bok i wypadły mi nogi z strzemion . Skorzystałam z chwili kiedy klacz sie cofała machając w lewo i prawo łbem , wsunełam sie na siodło tak jak powinnam siedzieć włożyłam nogi w strzemiona i mocno sie trzymając dałam jej serię batów.
- Tak chcesz sie bawić to prosze.
Szarpnełam ją raz trochę za wodze i dałam jeszcze jednego bata z naciskiem na łydkę i wysiliłam na niej przejście do kłusa. Gdy wydawało się że jest wszystko ok klaczka nagle zrobiła zawrót w prawo ruszyła galopem i oddała z zadu. Ja się tym razem przytrzymałam i znowu dałam jej mocne łydy i baty.
-Skończył sie dzień wspaniałego konia chcesz tak to masz.
I pociągnełam za wodze w moim kierunku ( zatrzymać ją chciałam) tak samo dałam bata. Klacz sie zatrzymała od tych szaleństw się zmęczyłą troche . Zaczeła się cofać a ja dałam jej łydke na której wywarłam bardzo duży nacisk. Tupneła noga i zzakłusowała szła już dobrze ale przy 2 pierwszych kółkach musiałam ją trochę pilnowac i poprawiac. Przy 3 okrążeniu ujezdalni w rogu zagalopowałam. Teraz tak łatwo sie nie dam i dałam od razu po zaganaszowaniu ( ponieważ był tem sam problem) mocną łydkę i zacmokałam. Poszułam tylko jakby troche oderwała tylnie nogi ale galopowała. Teraz ładnie stawiała zad i naprawdę dobrze pracowała porobiliśmy trochę najazdów na drągi. Niestety musiałam szybko kończyć bo własnie stajenni zamykali bramę popędziłam galopem i zapomniałam że bramka od ujezdzalni jest zamknieta bo sama ją zamykałam no i klacz mnue i siebie uratowała przed wypadkiem skacząc bramkę. byłam tak z niej dumna aż sie popłakałam ze szcześcia. To była nasza pierwsza jazda a klaczu uratowała nam obum tyłki. fakt bramka była dość spora gdzies tak 120 cm czyli klasa N gdzie klaczka jexdzi jak narazie L z początkami P. Rozsiodłałam, dałam przerózby pyszności i smakołyków że łohoho , podziekowałam stajennym że zaczekali te 5 minutek. Jeszcze trochę z nimi pogadałam bo zaczepili mnie apropo odratowania przez Deltic i poszłam do pokoju.
To był wspaniały dzień ♥ |
Post został pochwalony 0 razy |
|
|
|
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB
© 2001, 2002 phpBB Group :: FI Theme ::
Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
| |