Roselle
Dołączył: 23 Wrz 2009
Posty: 19
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany:
Pon 20:00, 30 Lis 2009 |
|
Koń: White Fox
Jeździec: Dark Horse
Miejsce treningu: tor roboczy
Dyscyplina: wyścigi
Czas: 2 godziny (łącznie z przygotowaniami)
Pogoda: zimno, wieje wiatr
Przyszłam dziś do stajni 'Bursztynowa Zatoka', żeby wziąć na trening ogiera White Fox. Koń stał w boksie, więc nie miałam problemów ze znalezieniem go. Pamiętając o wielkiej miłości siwka do cukierków, zabrałam ich sporo. I dobrze zrobiłam, bo ogier od razu zaczął się ich domagać w dość dziwny sposób. Kopał w drzwi boksu i rżał przeraźliwie, jakby chodziło o jego życie, a nie kilka cukierków. Dałam mu więc kilka przysmaków i zabrałam się do czyszczenia. Ogier nie był za bardzo brudny, jednak w kilku miejscach miał sklejoną sierść. Przez cały czas White Fox stał spokojnie i tylko od czasu do czasu prosił, żeby go pogłaskać.
Gdy skończyłam z czyszczeniem, zabrałam się za siodłanie. Ogier bez problemu dał sobie włożyć wędzidło do pyska i zapiąć popręg. Gdy był już gotowy, zostawiłam go na chwilę w boksie samego i poszłam po toczek. Gdy obydwoje byliśmy już gotowi, wyprowadziłam Siwka ze stajni.
Przed wsiadaniem poprawiłam jeszcze popręg, żeby siodło się nie przesunęło i wsiadłam. Jeszcze ostatnie poprawki przy popręgu i strzemionach. Ścisnęłam ogiera lekko łydkami i ruszyliśmy na tor roboczy. Fox gdy zobaczył, że zaraz będzie mógł się wygalopować, zadarł głowę i przyśpieszył trochę. Nie przeszkadzało mi to specjalnie. Ważne, że stępował.
Gdy dojechaliśmy na tor jeszcze przez kilka minut stępowaliśmy. Jednak teraz stało się to trudniejsze, bo ogier już chciał galopować. Po kilku minutach ruszyliśmy kłusem. Zrobiliśmy kilka dość ciasnych kółek w kłusie i kilka przejść kłus-stę-kłus. Po kilkunastominutowej rozgrzewce ustawiłam ogiera i ruszyliśmy galopem. Ogier ruszył bardzo chętnie i na starcie sprawdził moje umiejętności jeździeckie kilkoma strzałami z zadu. Musiałam go trochę przytrzymać, żeby nie stracił sił już na początku treningu. Na szczęście wystarczyło tylko lekko skrócić wodze. Ogier, co prawda niechętnie, zwolnił galop. Przed pierwszym zakrętem ogier sam ściął róg biegnąc blisko bandy. Poklepałam go więc. Przed nami była krótka prosta (na której nie pozwoliłam mu się za bardzo rozpędzić) i jeszcze jeden zakręt. Ogier jednak wcale nie próbował się rozpędzać. Widać, że jest już bardzo doświadczony. Sam wie, co robić. Na zakręcie znów sam skrócił dystans ścinając róg. Przed nami długa prosta, na której pozwoliłam ogierowi biec trochę szybciej. Jednak bez przesady, żeby starczyło mu sił na finisz. Po długiej prostej znów dwa zakęty oddzielone od siebie krótką prostą. Tym razem musiałam ogiera trochę przytrzymać, żeby się wyrobił na zakręcie. Niestety zrobiłam to trochę za późno i nie mógł już tak ładnie pójść. Jednak drugi zakręt pokonał super. I przed nami ulubiona część treningu: ostatnia prosta. Pogoniłam ogiera, żeby biegł szybciej. Foxowi nie trzeba było tego dwa razy powtarzać. Przyśpieszył od razu i gnał przed siebie jak szalony. Nie przewidziałam aż takiej reakcji, ale jak już biegnie, to nie chciałam go zatrzymywać.
Celownik minęliśmy w zawrotnym tempie. Trochę czasu mi zajęło, zanim wychamowałam konia do stępa. Gdy udało mi się go zatrzymać, zasiałam i zdjęłam siodło z jego grzbietu. Dałam mu cukierka i przez kilka minut kłusowałam z nim w ręku. Szedł opornie. Widać było, że był zmęczony. Ale nie opierał się aż tak bardzo. Po tych kilkunastu minutach zaprowadziłam go na chwię do boksu i odniosłam siodło do siodlarni. Potem wróciłam i wyprowadziłam konia z boksu. Chodziłam z nim przez pół godziny stępem przed stajnią, żeby wysechł i ochłonął. Szedł grzecznie za mną. Był szczęśliwy, bo wygalopował się i dostał sporo cukierków.
Po upływie pół godziny, zaprowadziłam go na pastwisko, bo w stajni nie było żadnych koni. Ogier poszedł powolnym stępem do swoich kolegów, stanął pod drzewem i zaczął drzemać.
Wróciłam do stajni, sprzątnęłam szczotki i zaniosłam je i ogłowie do siodlarni. Potem pojechałam do domu |
Post został pochwalony 0 razy |
|