Forum www.happyhorse.fora.pl Strona Główna  
 FAQ  •  Szukaj  •  Użytkownicy  •  Grupy •  Galerie   •  Rejestracja  •  Profil  •  Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości  •  Zaloguj
 Ujeżdżenie - nauka ustępowania od łydki (J) Zobacz następny temat
Zobacz poprzedni temat
Napisz nowy tematOdpowiedz do tematu
Autor Wiadomość
Joanne




Dołączył: 23 Gru 2009
Posty: 7 Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 13:43, 30 Gru 2009 Powrót do góry

Data: 11 Gru 2009 r.
Trener: Joanne
Opis:
Po treningu z Bummerangiem nieco zmęczona ruszyłam w stronę siodlarni, z której wyciągnęłam tym razem sprzęt gniadej kobyłki - Deltic Silver. W głębi duszy modliłam się, by była w miarę czysta i grzeczna, jednak to co zastałam rozwiało moje wszelkie nadzieje. Gniady potwór z bagien stał w głębi boksu i na sam mój widok łypnął na mnie groźnym spojrzeniem. Odłożyłam sprzęt na stojaki i weszłam do boksu trzymając w ręce kantar oraz uwiąz. Deltic skuliła groźnie uszy, rzuciła łbem w moją stronę po czym gdy podeszłam bliżej wykonała dziwną figurę, którą można by nazwać 'podbryknięciem'. Nie zważając na to szybko chwyciłam się ręką za jej potylicę, po czym założyłam łagodnie kantar, do którego dopięłam uwiąz. Wyprowadziłam złośnicę na korytarz i uwiązałam. czym prędzej sięgnęłam po twardą szczotkę i zamaszystymi, kolistymi ruchami zaczęłam walczyć z grubą warstwą zaschniętego błota, która się utworzyła na gniadoszce. Deltic Silver się to stanowczo nie podobało, co dała wyraźnie do zrozumienia mało mnie nie gryząc. Mimo wszystko podołałam wyzwaniu i wyczyściłam brudaskę z zaklejek. Pogłaskałam ją po zakurzonej szyi i sięgnęłam po miękką szczotkę. Następne etapy czyszczenia poszły szybko - zdejmujemy kurz i martwe włosie, gąbkami obmywamy chrapki i oczęta, grzebieniem rozczesujemy grzywę i ogon. Problem pojawił się przy kopytach. Deltic upierała się, że nie trzeba ich podnosić, jednak ja byłam innego zdania i w końcu po kilku minutach walk złapałam mocno podniesioną nogę klaczy i wyczyściłam nie pozwalając jej, by kopyto wyrwała. Niezadowolona kobyłka drugą nogę podała już bez większych oporów. Przy zadzie odegrała się scenka z wierzganiem odsuwaniem się etc, jednak w końcu nogi Deltic zostały wyczyszczone. Dałam jej cukierasa i sięgnęłam po owijki. ładny, zieloniutki kolor najwyraźniej nie podobał się klaczy, która uparcie przeszkadzała mi w owinięciu jej nóg. W końcu jednak przednia para była założona, zostały tylko tyły. Tu po walce z kopytami Deltic stała już grzecznie, bo wiedziała, że wierzgnie, odejdzie czy coś to dostanie. Miałam dośc użerania się z jej kaprysami. Gdy już choć to było założone pogłaskałam Del po pyszczku i sięgnęłam po siodło. Przy jego zakładaniu ta tylko lekko skuliła uszy i na tym się skończyło. Zapięłam popręg od razu na drugą dziurkę, po czym ręką złapałam ogłowie. Drugą zaś przesunęłam klaczy kantar na szyję, przełożyłam przez łeb wodze i złapałam delikatnie na nosku. Przy momencie wkładania wędzidła do buzi mocniej przytrzymałam głowę kobyłki, która najwyraźniej nie chciała dziś pracować na wędzidle. Gdy jednak już wszystko było założone wzięłam pozapinałam paski, dociągnęłam popręg o dwie dziurki z drugiej strony, wzięłam ujeżdżeniówkę w dłoń i ruszamy na halę.
Naj miejscu tradycyjnie jeszcze dociągamy popręg o dziurkę, regulujemy sobie strzemiona odpowiednio i wsiadamy. Lekko odbiłam się od ziemi i wylądowałam miękko w siodle. Upartoliłam odpowiednio niefortunny kosmyk włosów zawsze mi przeszkadzający, sprawdziłam czy wszystko dobrze i ruszamy z Deltic Silver spokojnym stępem swobodnym. Dwa duże okrążenia na luzie i zaczynamy pracować. Wpierw naprowadziłam gniadą na kontakt, co tylko sprawiło, że 'łeb w górę i tak idziemy' więc wzięłam wodze niżej i zaczęłam mocniej działać łydkami, pchając kobyłkę do przodu, jednocześnie wstrzymując wodzami, by nie szła szybciej, tylko mocniej zaangażowała zad, który na razie został gdzieś w stajni. Prawie dziesięć minut później udało nam się utworzyć tak wymagany prze ze mnie most i Deltic zaczęła w miarę ładnie pracować. Powyginałyśmy się na wszelakie sposoby, potem żucie z ręki - bardzo ładne, półparada i ruszamy kłusem. Deltic wystrzeliła do przodu, lecz potem się opanowała, jednak chcąc utrzymać tamto tempo zaczęłam działać impulsywnie łydkami i czasami bacikiem. Wodze trzymałam nisko, by niunia nie mogła unieść łebka zbyt wysoko. Po kilku okrążeniach na nogę Del odpuściła na wędzidle ale nie pozwoliłam tez zostawić zadu. Udało nam się utworzyć ten wstrętny dla klaczy most i zaczęła się intensywniejsza praca niż jeżdżenie w kółko. Często wykonywałyśmy wolty, najróżniejszej wielkości i jeździłyśmy po nich, póki nie były one krągłe i wykonane w dobrym ustawieniu. Równie często zmieniałyśmy kierunku, robiłyśmy różne przekątne, slalomy, czyli wszystko co się dało. Potem doszły tez zmiany tempa i ram, żucia z ręki na woltach i prostych, oraz przejścia. W końcu poczułam, że Delciak jest rozgrzany, więc kilka prób cofania, które dopiero za entym razem wyszło poprawnie. Poklepałam kobyłkę i chwila stępa na luźnej wodzy. Po dwóch okrążeniach zmieniłam kierunek i pozbierałam kobyłkę, która w końcu odpuściła. Ruszyłyśmy kłusem i na wolcie w narożniku zagalopowanie. Przyznam, że Del mnie mile zaskoczyła. Ruszyła płynnie, bez żadnych ceregieli, równym tempem i pozbierana. To jednak nie trwało długo. Kilka minut później klacz pędziła szybkim galopem po długiej ścianie, po czym odskoczyła od jednego drążka, zaczęła brykać i znów galopować, lecz w końcu udało mi się ją wziąć na woltę i uspokoić. A wszystko przez to, że drzwi hali się otworzyły i weszła na nią Cati. W sumie moja wina, zapomniałam że kobyłka się płoszy. Mimo wszystko nie pozwoliłam klaczy przejść do kłusa, galopowałyśmy po prostu wolno, stopniowo się uspokajając. Wariatka często bała się galopować w tym miejscu, jednak po 5 okrążeniach galop się opanowała i zajęła pracą. Pokręciłyśmy trochę wolt i kłus. Zmieniłyśmy kierunek i galop. Trochę galopu na drugą nogę, kilka wolt i stęp. Nie chciałam już galopować, Deltic szalenie rwała do przodu co było mocno denerwujące i męczące. Rozpoczynamy pracę. Gniadą trzeba nauczyć ustępowania od łydki. Do tego zadania potrzebna mi była Cati. Gdy ja odpowiednio ustawiałam łydki,ta tak się ustawiała i szła, by Deltic sama odpowiednio szła. Tak zrobiłyśmy z pięć przejść przez całą halę i próbuję sama. No cóż...poszło nam kiepsko, klacz nie była ustawiona dobrze na pomoce. No to wykonujemy cofanie, zwroty na zadzie etc i dopiero potem druga próba ustępowania. Poszło o wiele lepiej, zaczynało to jakoś wyglądać, jednak trzeba będzie poprawić zad. Pogłaskałam Deltic Silver po szyi i chwilka odpoczynku, po czym znów ustępowanie, z mocniejszą zewnętrzną łydką. Przyznam, że na zawodach by już to uznali ;P Zmieniłam kierunek i to samo w drugą stronę. Szło oporniej i dopiero za siódmym razem kobyłka wykonała poprawne (na ocenę 3+) ustępowanie więc chwila odpoczynku i pochwała. Pomęczyłam ją tak sporo razy tymi ustępowaniami w obie strony, az w końcu wychodziły nam tak na 4. Poćwiczyłyśmy jeszcze trochę i próbujemy swoich sił w kłusie. Poszło o wiele szybciej i lepiej, po ok.10 ustępowaniach na stronę szło nam na 4= więc w miarę. Mimo wszystko jeszcze trochę poćwiczyłyśmy i galop. W galopie zrobiłyśmy po 2 nieudaczne ustępowania na stronę i stwierdziłam, że jeszcze za wcześnie. Więc przegalopowałam gniadoszkę mocno, po czym kłus. 15 minut kłusa i stęp swobodny. 15 minut stępowania spędziłam na rozmowie z Cati, która czuła się zadowolona z postępu klaczki. Powiedziałam, że jak dla mnie to oliwka dla Deltic na razie jest chyba za słaba, bo ciężko nad nią zapanować i przypilnować by nie ciągała tobą po całej hali gdy się płoszy. Potem zatrzymałam wariatkę, poluźniłam popręg, podpięłam strzemiona, rozpięłam nachrapnik i wracamy. Przed boksem rozsiodłałam, wytarłam, na myjce zlałam nogi i odstawiłam w dereczce do mieszkanka, gdzie Delciak dostał dwie marchewki po czym został zamknięty, a ja odniosłam sprzęt na miejsce i poszłam pogadać z Cati przy czekoladzie. Podsumowując: Trening właściwy był udany, klacz szybko załapała o co biega. Jednak rozgrzewka była naprawdę ciężką robotą, klacz musi mieć jeszcze lepiej opanowane podstawy, by one były dla niej pikusiem, wtedy można poważnie zacząć szkolenie do klasy P. Radze też wyczulić ją na wędzidło lub działać czymś w rodzaju delikatnej dźwigni, bo taka praca z koniem nie wydaje się być przyjemna. Mimo to Deltic ma potencjał i nadal ma u mnie opinię bardzo dobrego konia Smile Tylko więcej pracy Wink


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:      
Napisz nowy tematOdpowiedz do tematu


 Skocz do:   



Zobacz następny temat
Zobacz poprzedni temat
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2002 phpBB Group :: FI Theme :: Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)