Cati
Administrator
Dołączył: 30 Sie 2009
Posty: 51
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany:
Sob 12:17, 24 Paź 2009 |
|
POCZĄTEK
Trening(rodzaj): Zajeżdzanie
Godzina: 12:00
Trener: Cati
Koń: Livaro
Pogoda: dość ciepło , lekki wiatr.
Stopnie: 17
---------------
Wstałam dzisiaj z samego rana i zrobiwszy wszystkie czynności jakie mialam do wykonania , wybrałam sobie jasne różowe bryczesy z ciemniejszym pełnym lejem w szarą kratkę, jasną szarą bluzkę polo, moje wygodne czarne oficerki , ostrogi i szare rękawiczki treningowe.
Zeszłam na dół i powitałam Ross stojącą przy automacie z kawą i klnąco na niego :
- Ty przeklęta kupo żelaza oddawaj mi moją kawę ale to juz ty $&$%&%@$% !!!!
- Ros juz spokojnie..
Podeszłam do automatu i spojrzałam na ekranik z pytaniem czy dolać mleko czy nie, zasmiałam się .
- Ross lubisz kawe z mlekiem czy bez .?
- Z !!
Wcisnełam przycisk tak i gdy nalało sie już mleko , spojrząłam na Ross i oznajmiłam:
- Bierz tą swoją kawę...
- Oo.. głupia jestem niezauwazyłam. Wyszczerzyła się.
Odwzajemniłam ją lekkim uśmiechem i biorąc bidon z ciepłą herbatką pomaszerowałam dumnie do stajni.
Gdy weszłam do stajni , powitało mnie rżenie koni.
- Cześć maluchy. Powitałam je i idąc wzdłuż boksów dałam każdemu po kawałku jabłka i marchwii.
Omijając boks moich dwóch kochanych klaczek coś mnie pociągneło do tyłu.
-Delciak, odrazu po Livaro wezme ciebie na jazde spokojnie , i ciebie Liv też, na raz wszystkich nie wezmę.
Gdy dałam obu klaczkom całusa w chrapki poszłam tanecznym krokiem pod boks Livara.
CZYSZCZENIE
Stał naburmuszony zadem do drzwiczek .
- Livuś. Podrapałam go po zadzie a ten nagle kopnął tylną noga prosto w drzwiczki. - EJ !. Dałam mu w ad.- Bez takich odwróć sie już !!
Livaro niechętnie sie odwrócił , a ja otworzyłam drzwiczki do boksu i złapałam go za kantar sznurkowy , dopiełam uwiąz i wyprowadziłam przed stajnie. Zawiązałam uwiąz na barierke i dałam mu komende czekaj.
Stał trochę nerwowo, grzebiąc kopytem w ziemi . Weszłam do siodlarni i wziełam:
- siodło zajeżdzające czarne
- ogłowie angielskie + pelhalm
- zwykły czarny czaprak
- stare czarne ochraniacze ( komplet) z trochę zarysowaną skorupą.
- wytok z napierśnikiem
I zanioslam to wszystko przed stajnie. Najpierw go dokładnie wyczyściłam i rozszesałam długą grzywę , ogon jak i grzywkę ogiera. Najpierw założyłam mu ogłowie z którym nie było żądnych problemów chociaż zrobił mine biednego konającego konia. Po tym założyłam mu siodło i dopiełam napierśnik do do popręgu. Livaro bryknął a ja od razu dałam mu po dupie- Ee e e ej , spokojnie koleego !.
Założyłam ochraniacze na wszystkie nogi , dopiełam popręg , ale oczywiście przy wsiadaniu koniak jak zwykle musiał sobie stanąc dęba i oddać na dzieńdobry pare baranków no cóż. Ruszyłam żwawym stepem na zajeżdzalnię i 10 minutek stępna po czym ruszyłam żwawym kłusem.
Całyt czas mówiłam do niego spokojnym , opanowanym tonem. Livaro szedł zdecydowanym krokiem lecz ogier czasem pozwolił sobie na mocne wyrzucenie lub parę dębów. Po 20 minut róznych wolt , przechodzeniu przez drągi ruszyłam galopem a ogier zaczął swoją ballade , bryków i klasycznych i jakiś wziętych z kosmosu.
Pociągnełam go za wodze i dołożyłam łydki. Koń się wspiął , ale już za chwile kłusował z opuszczonym łbem , a ja zaczełam bawić się wędzidłem i spróbować go zebrac. Najpierw Livaro sie troche spłoszył moich ruchów i zrobił baranka , ale go uspokoiłam. Mineło parenaście prób a tak dokładniej z 6-7 i ogier co nieco załapał o co chodzi , ale myślę że przyda mu sie jeszcze lonża z gumami . Zachwile spróbowałam ruszyć skróconym galopem i wyszłoby gdyby Livaro nie oddawał przy tym co krok , a to nie wiem po co zmianę nogi a to pozwolił sobie na radosne bryknięcie . Zaparłam se w siodle ale już za chwile poczułam smak matki ziemi. . Gdy już wstałam zauważyłam latającą łaciata krowę po zajeżdzalni z podniesionym ogonem niczym arab jak i dumnie prostą szyje , a kłus przy tym miał taki że oczu nacieszyć nie mogłam. Mały ch** , a pod jeźdzcem to ma taki kłus że sie nie wypowiem.
Wyałam mu komende stój i powolnyym krokiem zaczełam iść w jego stronę . Złapałam tego młodego drania dałam raz a porzadnie batem po jego "delikatnym" zadzie , wsiadłam i ruszyłam od razu kłusem. Tak myslałam, kłus miał nadal do bani ... po prostu che mnie wykończyć . Przyłożyłam do boku łydkę i mocniej ją docisnełam i popuściłam wodze . Ogierek na początku podniósł głowe i skulił uszy po sobie a za chwilkę opuścił głowę i ruszył kłusem wyciągniętym i to na dodatek baardzo elastycznym i energicznym . Poklepalam go i w najvliższym narożniku zagalopowałam . Przytrzymałam go dobrze żeby znowu nie zrobił serii , ale on już był skupiony jazdą , , widać że od tej chwili sie starał. Może nie od razu niewiadomo co ale pozwolił sobie tylko na jedno lekkie bryknięcie i zagalopował. Pochwaliłam go bo mu sie należy. Skręciłam w lewo przy okserze i planowałam zmienić kierunek ale on ruszył szybkim galopem a na żadne zatrzymywanie czy próby zatrzymania nie reagował. Pędził tak na 100-110 cm okser , który był ustawiony na jazdę z Deltic. Poddałam sie, poluźniłam wodze , zrobiłam półsiad i zamknełam oczy otworzyłam je bo nie poczułam że leże na ziemi . Skoczył to ! skoczył !i to chyba nawet z zapasem bo mam duże doświadczenie i sądze że to było z jakieś 120 cm Oo. Chociaz ten skok nie był zamierzony to i tak go pochwaliłam bo skoczył i to jak ! . Zaczełam z tym srokaczem stępowac bo był zlany potem jak niewiem a piana z pyska tak mu sie lała ze chyba z wiadro by było .
Odstawiłam ogierka do stajni dałam mu parę jabłek popytulałam i odniosłam sprzęt do siodlarni. |
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Cati dnia Nie 17:35, 25 Paź 2009, w całości zmieniany 1 raz |
|